niedziela, 8 lutego 2015

1. Chapter

Biegnę przed siebie. Uciekam. 
Mam zamknięte oczy więc nie wiem gdzie jestem. 
Przeskoczyłem przez dosyć dużą kałuże, w wyniku czego upadłem na ziemię. Starałem podnieść się szybko z lodowatego podłoża, ale obolała kostka nie pozwoliła mi na to. 
Czołgam się. On mnie dogania. Zaraz będę martwy. Chłopak który mnie gonił, stał już obok. Wyciągnął broń mówiąc przy tym 'Już po tobie Bieber' Przycisnął ją do mojej skroni i pociągnął za spust.

  Obudziłem się cały spocony. Ten sam sen śni mi się już trzecią noc. Czy to coś znaczy? Ja nie wiem. Może to pokazuję moją przyszłość. Nie, na pewno nie. W końcu, pewnie zginę inaczej. I to w sposób który sobie nie wyobrażacie. Moje życie to jedno wielkie gówno. I nie da się tego odwrócić. 
  Wstałem z łóżka i podszedłem do szafy w której trzymam ubrania. Pierwsze co wpadło mi w ręce do biały podkoszulek i granatowe spodnie z niskim krokiem. Skierowałem się do łazienki i pierwsze co zrobiłem to odkręciłem wodę w umywalce. Opłukałem twarz ciepłą wodą i umyłem zęby. Spojrzałem na moje odbicie w lustrze. Jak ja się nie na widzę. Ubrałem wcześniej przygotowane ubrania i wyszedłem z łazienki. Postanowiłem pościelić łóżko bo jak znam życie, później tego nie zrobię. Nie zajęło mi to dużo czasu. Po zrobieniu wszystkiego co powinienem zrobić, ruszyłem w stronę kuchni. 
      - O Justin. W końcu jesteś. - usłyszałem na powitanie głos mojej siostry Jazzy. Uśmiechnąłem się do niej podszedłem do lodówki. Wyciągnąłem z niej wodę mineralną, której wypiłem pół butelki, z gwinta. - Był tu Ryan, kazał mi tobie przekazać, że przyjdzie tu o piętnastej z Chazem i Seleną. - Na ostatnie imię dziwnie zareagowałem. Selena to moja była, która za nic nie może zrozumieć, że już jej nie kocham. 
      - Okey -  westchnąłem i kontynuowałem - zawieźć Cię do szkoły? 
      - Oh, pewnie. - powiedziała - dziwnie się zachowujesz. Dobrze się czujesz? - zapytała głosem pełnym troski. Nie n widzę tego. 
      - Nie, co ty. Wszystko w porządku. - tak na pewno wszystko w porządku! Moja była przychodzi i jeszcze ten głupi sen... Tak wszystko w porządku. 
      - Tak, na pewno - ależ ona spostrzegawcza. - A teraz idź do auta, ja zaraz przyjdę. Muszę jeszcze coś wziąć z pokoju. - powiedziała a ja zrobiłem co mi kazała. A podobno to ja jestem starszy...
  Posłusznie wsiadłem do samochodu i odpaliłem silnik. Czekałem ponad 10 minut, a gdy zobaczyłem moją siostrę w krótkich szortach, ledwo zakrywających tyłek, i jasno różowym crop topie, opadła mi szczęka. Jeszcze nigdy nie wiedziałem jej w takim stroju.
      - Jedziemy?
      - Co ty masz na sobie? - zapytałem badając jej postawę od góry do dołu.
      - Ubranie? - powiedziała i prychnęła śmiechem.
      - Jazzy, nie jestem głupi. Czemu tak się stroisz? - zadałem kolejne pytanie, pod czas czego ruszyłem z podjazdu.
      - Bo wiesz... jest taki chłopak... który... no... podoba mi się. I chce zrobić na nim wrażenie. - po tych słowach jej policzki stały się czerwone.
      - Moja siostra jest zakochana? Nie wieże, cud! - zaśmiałem się na co Jazzy uderzyła mnie w ramię.
      - Przestań... - powiedziała a ja już siedziałem cicho z uśmiechem na twarzy.
Po dziesięciominutowej jeździe dotarliśmy na miejsce. - Jesteśmy. - powiedziałem na co moja siostra od razu zareagowała. - Nie pożegnasz się?
       - Ach, no tak. - powiedziała i przytuliła mnie lekko. - Dzięki za podwózkę, i zobaczymy się później. - powiedziała po czym wysiadła z samochodu. Nie spoglądając na moją siostrę ruszyłem do domu.
Zauważyłem na zegarku, że jest już 14.12. Znam Ryana i wiem, że już jest u mnie.
Pod domem stało czarne BMW które należało do mojego przyjaciela. A nie mówiłem? Wchodząc do domu zauważyłem pełno puszek piwa i Chaza, Ryana i oczywiście Mandy siedzących na kanapie w salonie.
      - No Bieber! W końcu jesteś! Co tak długo ci zajęło? - zapytał mnie Ryan, już trochę pod pity.
      - Odwiozłem Jazzy do szkoły. - powiedziałem po czym usiadłem na fotelu, obok.
      - Od kiedy stałeś się dobrym Justinem? - usłyszałem głos mojej byłej.
      - Od dnia w którym z tobą zerwałem. - powiedziałem na co ona wywróciła oczami. - nie wywracaj na mnie oczami.- warknąłem.
      - A ty mnie nie rozkazuj. - fuknęła.
      - Dobra koniec. Nie chcemy waszej kolejnej kłótni. - powiedział Ryan, a ja z dziewczyną wymieniliśmy się gniewnymi spojrzeniami.
      - Więc co robimy?
      - Proponuję upić się. Potem coś wymyślimy.-  Już bez słowa, wziąłem butelkę z piwem. Upiłem łyk i zapomniałem o całym dniu.
***
Po dziesiątej butelce piwa, dalej nie czułem się pijany. Szkoda. Postanowiłem pójść do łazienki. Wstałem i odszedłem od przyjaciół. Skierowałem się do łazienki na piętrze. Zamknąłem drzwi za sobą, i już miałem rozpinać rozporek moich spodni, gdy znienacka usłyszałem dźwięk muzyki mojego telefonu. Zobaczyłem na wyświetlaczy zdjęcie Jazzy. Przejechałem palcem po ekranie mojego IPhona i przyłożyłem urządzenie do ucha.
       - Halo? - powiedziałem a w odpowiedzi usłyszałem czyiś krzyk. - Jazzy, co tam się dzieję? Jazzy...
       - Justin przyjedź szybko! - usłyszałem kolejny krzyk, wołającej nieznanej mi dziewczyny, o pomoc. 
       - Ale co się stało!? - powiedziałem do słuchawki a właściwie wykrzyczałem.
       - Po prostu przyjedź! - krzyknęła na mnie. Słychać, że płacze.
       - Okay... gdzie jesteś?
       - Na Church Way. - powiedziała po czym rozłączyła się a ja wybiegłem z domu, nie mówiąc nic moim przyjaciołom. Wsiadłem do samochodu który momentalnie odpaliłem. Wyjechałem na ruchliwą drogę. Szukałem wyznaczonego mi miejsca. Po nie całych pięciu minutach drogi, dotarłem na miejsce.
Wysiadłem z auta i zacząłem biec w stronę miejsca gdzie dochodziły krzyki. To co zobaczyłem, było czymś okropnym. Moją siostrę trzymał jakiś koleś i wyginał jej ręce do tyłu. Po drugiej stronie zobaczyłem chłopaka, może z 16 lat, który bił nie znaną mi dziewczynę.
Pierwsze co zrobiłem to podbiegłem do mojej siostry i wyrwałem ją z uścisku chłopaka. Uderzyłem go z całej siły w brzuch i popchnąłem na ziemi. Kopałem jego ciało a gdy stwierdziłem, że pora zająć się kolejną ofiarą napaści, zostawiłem obolałego chłopaka. Opryszka chwyciłem za ramię. Był zaskoczony, a ja uderzyłem go pięścią w twarz. Usłyszałem chrupnięcie. Tak, złamałem mu nos. Złapał się za obolałe miejsce, skorzystałem z okazji i kopnąłem go w nogę. Opadł na ziemię a ja usiadłem na nim okrakiem i bombardowałem jego głowę pięściami. Gdy uznałem, że już doszczętnie zmasakrowałem jego twarz, wstałem i podbiegłem do dziewczyny. Jest piękna i urocza pomimo tego, że ma na całym ciele mnóstwo siniaków.
Podniosłem ja z ziemi, po czym ułożyłem ją sonie na rękach. Miała zamknięte oczy, i widoczne na policzkach zaschnięte łzy. Otworzyłem drzwi do samochodu, a właściwie próbowałem. Jazzy pomogła mi w tej akcji. Ułożyłem nie znajomą na tylnym siedzeniu a sam usiadłem za kierownicą.Cała droga minęła dość szybko i w grobowej ciszy. Nie przyjemnej ciszy.
Gdy dojechaliśmy zaparkowałem auto i ponownie wziąłem ślicznotkę na ręce. Jednym ruchem otworzyłem drzwi i wbiegłem po schodach, nie zwracając uwagi na moich'gości'.
Wszedłem do pokoju, i ułożyłem dziewczynę na łóżku. Przykryłem ją szczelnie kołdrą aby nie zmarzła. Stwierdziłem, że zasnęła więc postanowiłem wyjść.
- Zostań ze mną... - usłyszałem cichy, zachrypnięty od płaczu,głos.
Bez słowa położyłem się obok, uważając aby jej nie zranić.
Ale co ja tak właściwie robię?
Przecież uratowałem nie znaną mi dziewczynę i jeszcze leży w moim łóżku, a ja obok.
To nie ma sensu.
Po krótkim namyśle oddałem się nagłej potrzebie snu.
***************
I oto kochani pierwszy rozdział! Jak się podoba? Warto pisać czy może odpuścić? Jak myślicie? Piszcie szczere opinie w komentarzach ;*
Druga sprawa. 
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach podajcie w komentarzu swoje Twittery a ja będę was informować. 
CZYTASZ - KOMENTUJESZ !!!

wtorek, 13 stycznia 2015

Prolog.

Czy łatwo jest żyć okłamując osoby które kochasz? Płacąc za twoje błędy swoim... życiem? Uwierz mi, nie jest łatwo. Moje życie jest bardziej skomplikowane niż twoje. Za błędy które popełniam płaci się życiem. Za twoje tylko powiedzeniem było, minęło. A co jeśli poznam osobę w której się... za kocham? Nie ma takiej opcji. Moje życie zostało stworzone do życia samemu. Bez nikogo. Tylko ja i paru przyjaciół. Może dlatego ,że nie jestem zwyczajny. Gangi? Prze reklamowane. Sława? Nie dla mnie. Normalne życie? Nie wiem co to 'normalne' życie. Więc co ma być? Chcesz wiedzieć? Chcesz wiedzieć całą prawdę? Nie jest normalna. Ale jak naprawdę chcesz to powiem tyle. Opowiem Ci.